O książce: rok / "...Zwierzęta nie mają strażników, nie spodziewają się strzałów z zasadzki. Nikt nie podejrzewa, że ​​potrafią zabić we własnym domu. I całkiem możliwe, że udało mi się uratować choć jedno zwierzę. Ale potem odmówiłem udziału w polowaniu, zdając sobie sprawę, że nie mogę niczego naprawić. Ci biurokraci mieli oficjalną licencję na zabijanie. I choć nasz rezerwat formalnie znajdował się pod ścisłą kontrolą państwa, okresowo, a mianowicie w okresie polowań, kontrola ulegała osłabieniu, a wszelkie prawa przechodziły w ręce nielicznych wybranych…»